Najlepszy kurier z Tarnowa podsumowuje sezon

Paweł Franczak był w minionym sezonie jednym z najbardziej wyróżniających się zawodników do lat 23 ścigających się w polskim peletonie. Dzielnie walczył na kolejnych wyścigach, odnotowując kolejne udane występy. Nie brakowało sukcesów, ale dla równowagi były także porażki. Jak młody zawodnik ekipy Wibatech-Brzeg ocenia minione miesiące?

Zacznijmy od ogółów – jak generalnie oceniasz sezon 2013?

Zbierając plusy i minusy mogę powiedzieć, że z sezonu jestem mimo wszystko bardzo zadowolony. Dał mi on sporo miłych chwil, sporo cennego doświadczenia, a przede wszystkim kilka zwycięstw, choć nie brakowało też gorszych chwil z których już wyciągnąłem wnioski i będę pracował nad unikaniem podobnych błędów.

Czy wszystko poszło tak, jak sobie zaplanowałeś?

Niestety nie wszystko. Początek był taki jaki chciałem – -rozpocząłem od zwycięstwa w Dzierżoniowie i Sobótce w kategorii U23, a kolejnym celem był Karpacki Wyścig Kurierów. I to było pierwsze rozczarowanie. Jechałem z myślą o wygraniu całego wyścigu, a skończyło się „tylko” na wygranym etapie – wszystko przez jeden głupi defekt, który kosztował mnie 12 minut straty i mogłem zapomnieć o końcowej klasyfikacji. Oczywiście mistrzostw Polski również nie mogę zaliczyć do udanych – 4. miejsce to zdecydowanie za mało i było to dla mnie niezłym kopniakiem po którym długo byłem podłamany, bo nie tak miało to wyglądać. No i te nieszczęsne mistrzostwa Europy, gdzie była kraksa, połamany rower i koniec wyścigu…

Wibatech Brzeg jest młodym zespołem na dorobku – jak według Ciebie wypadł na tle innych polskich ekip? Jak układała się współpraca w teamie?

Zgadza się, nasz prezes stara się, aby grupa cały czas rozwijała się małymi kroczkami. Nie jest tajemnicą, że nie mieliśmy takiego budżetu jak inne ekipy i myślę, że na to co mamy było całkiem ok. Przede wszystkim mieliśmy świetną atmosferę – ja osobiście bardzo to sobie cenię i to dlatego czułem się w zespole bardzo dobrze i nie mieliśmy problemów z tym, aby sobie pomagać.

Odnotowałeś kilka fajnych wyników, pośród których nie zabrakło też zwycięstw. Po jedno z nich sięgnąłeś w Tarnowie, w ostatnim dniu Karpackiego Wyścigu Kurierów. Jak to wspominasz i co dla Ciebie oznacza tamten triumf?

Tak, udało mi się odnieść kilka zwycięstw, w tym to wspomniane na etapie podczas Karpackiego Wyścigu Kurierów, który jest bardzo prestiżowym wyścigiem dla zawodników do lat 23. Bardzo go lubię i zależało mi, aby zaprezentować się na nim bardzo dobrze i nie wrócić do domu z pustymi rękami.

Jak już sam na początku wspomniałeś, w lipcu zaliczyłeś pechowe mistrzostwa Europy – nie ukończyłeś wyścigu młodzieżowców z powodu kraksy na pierwszej rundzie. To było duże rozczarowanie?

To było chyba największe rozczarowanie tego sezonu, bo wiązałem z tym startem wielkie nadzieje. Chciałem, aby dzięki temu występowi otworzyła mi się droga w dorosłe kolarstwo i liczyłem na medal. Wiem, że było to możliwe po tym, jak zaprezentowali się pozostali nasi zawodnicy. Długo i solidnie się przygotowywałem do tego startu trenując z cała kadrą na wysokości w Livignio. Nie do wiary, jak w jednej sekundzie czar prysł i wszelkie szanse zostały przekreślone. Nie ukończyłem wyścigu nr 1 na mojej liście. Przewróciłem się, połamałem swój rower, przez chwilę nie wiedziałem co się dzieje… Naprawdę było to przykre uczucie, gdy podniosłem się i uświadomiłem sobie, że już nic nie da się zrobić.

Udało Ci się także wywalczyć miejsce w kadrze Polski na Tour de Pologne, który w tym roku był trudny jak nigdy wcześniej. Nie ma co ukrywać – dużo osób z góry skazało Cię na porażkę i nie sądziło, że przetrzymasz włoskie etapy. Ty jednak dawałeś sobie radę i ukończyłeś wyścig. Jesteś zadowolony ze swojego występu? Jak go oceniasz z perspektywy czasu?

Tak, to było najwspanialsze przeżycie tego sezonu zarówno dla mnie, jak i dla całej mojej rodziny. Spełnienie jednego z moich kolarskich marzeń. Trasa rzeczywiście była ciężka i etapy we Włoszech straszyły, ale ja jednak byłem zmotywowany i chciałem za wszelką cenę przetrzymać je, żeby w Polsce pokazać się z dobrej strony. Nie ukrywam też, że mocno stresowałem się tym startem. Ogólnie swój występ oceniam pozytywnie – na etapie do Rzeszowa udało mi się zająć 15. miejsce, a na etapie do Katowic od samego startu przez ponad 200km byłem w ucieczce, dobrze finiszując na lotnych premiach… No i przede wszystkim ukończyłem swój pierwszy Tour de Pologne. To było coś niesamowitego i już po ostatnim etapie postawiłem sobie cel, że chcę tam jeszcze wrócić – dużo lepszy i dużo silniejszy i będę do tego dążył.

A jakie wrażenie zrobiło na Tobie ściganie się z czołówką światowego peletonu? Jazda obok takich gwiazd jak Bradley Wiggins czy Fabian Cancellara bardziej Cię motywowała, czy onieśmielała?

To była niecodzienna sytuacja, bylem podekscytowany całym wyścigiem oraz czołówką kolarstwa, jaka tam startowała. Faktycznie jeżdżą szybko (śmiech). Jeśli chodzi o jazdę obok gwiazd to miałem duży respekt do nich, bo faktycznie to był niejako zaszczyt móc z nimi się ścigać, lecz raczej mnie to motywowało niż onieśmielało.

Reasumując – co dał Ci ten rok?

– niesamowite doświadczenie;
– wiele wspaniałych chwil;
– ogromną motywację do dalszej pracy;
– uświadomił mi co chcę robić w życiu i że bez kolarstwa nie byłbym szczęśliwym człowiekiem!

W jakim kierunku chciałbyś się rozwijać jako kolarz? Masz już na siebie jakiś pomysł?

Moim największym atutem jest chyba to, że jestem wszechstronnym zawodnikiem. Chcę po prostu rosnąć w siłę i rozwijać, ale nie chcę na razie specjalizować się w jednym kierunku. Muszę jeszcze wiele się nauczyć i zrobić duży progres, abym mógł zrealizować swoje życiowe cele.

Mówisz o życiowych celach – jesteś dopiero u progu kariery, ale czy jest coś konkretnego, co chciałbyś przez kolejne lata osiągnąć?

Oczywiście, że są takie rzeczy. Rzeczywiście jest tak, że kolarstwo dopiero teraz się dla mnie zaczyna i chcę wzorować się na najlepszych zawodnikach, brać przykład z takich kolarzy jak np. Michał Kwiatkowski, który według mnie może być przykładem dla wielu. Jest znakomitym zawodnikiem, a na co dzień także bardzo dobrym kolegą. Moim celem jest w przyszłości zostać zawodnikiem jednej z topowych drużyn i do tego będę w swojej karierze kolarskiej dążył.

W jakich barwach będziesz jeździć w nadchodzącym sezonie? Pozostajesz w Wibatechu czy szykuje się jakaś zmiana?

Mam kilka możliwości na zmiany, pojawiły się też oferty zza granicy, ale ja wiem gdzie chciałbym jeździć i mam nadzieję, że już niebawem wszystko się wyjaśni.

Rozmawiała: Martyna Kobylińska
źródło: www.http://pro-cycling.org

You may also like...